7.10.2012

Patrząc dalej niż kiedykolwiek.

Zakładam, że większość osób, które w jakiś tam mniejszy lub większy sposób interesują się astronomią, na pewnym etapie pogłębiania swojej wiedzy, natrafiło na jedno z najsłynniejszych zdjęć w historii astrofotografii, jakim bez cienia wątpliwośći jest tzw. "Hubble Deep Field". Wielu pewnie też dokładnie zdaje sobie sprawę, co to z pozoru zwyaczajne i niczym nie wyróżniające się zdjęcie przedstawia i jakie jest jego znaczenie. Mimo wszystko jednak, ciężko ludzkiemu umysłowi tak naprawdę zdać sobie sprawę z tego na co właśnie spogląda, niewiarygodnie trudno przychodzi nam przyswojenie sobie faktu jak niezwykłe zdarzenia przedstawione są ne tej fotografii.

Więc o co tak naprawdę tutaj chodzi? Co jest widoczne na zdjęciu, jaki obszar ono obejmuje i jak daleko dzięki niemu zajrzeliśmy. Postarajmy się to uprościc. Weź w dłonie tenisową piłkę, taką najzwyklejszą ze zwykłych i poproś kogoś, by oddalił się z nią na odległość 100 metrów od Ciebie, jednocześnie unosząc ją i zakrywając kawałek nocnego nieba. Ten zakryty kawałek, odpowiada mniej więcej obszarowi jaki został obrany za cel przy przygotowaniach do wykonania Deep Field. Dla fanów matematyki można nadmienić, że jest to obszar, który pokrywa 1/24000000 (jedną dwudziestoczteromilionową) całego nieba, a fanom geografii zaimponuje prawdopodobnie fakt, że gdybyśmy chcieli podobne zdjęcie zrobić np. Europie (zachowując wszelkie proporcje, w tym wyżej wymieniony ułamek), to musielibyśmy nakierować obiektyw na powierzchnię ok. 0.4km kwadratowego, czyli mniej więcej odpowiadającej wielkością Watykanowi.

Ten fragment nocnego nieba nie wyróżniał się zupełnie niczym szczególnym, ot, zwyczajna, bezkresna, ciemna ciemność. Czy można było się spodziewać po nim czegoś wielkiego? Wykonano 342 osobne naświetlania, na przestrzeni 10 dni, tuż pod koniec roku 1995. Rezultat?


Każdy, nawet najmniejszy punkcik światła na tej fotografii, to osobna galaktyka, składającą się z milionów gwiazd. Część z tych galaktyk jest niezwykle młoda, to ledwie ukształtowane obiekty, istne niemowlaki Wszechświata, najmłodsze obiekty kiedykolwiek obserowane przez człowieka. Co to zdjęcie zmienia z naszej perspektywy? Ostatecznie wytrąca nas z centrum Wszechświata, spychając do punktu który absolutnie niczym to nie różni się od każdego innego punktu we Wszechświecie - mówi o tym zasada kosmologiczna. Co więcej jednak, Hubble Deep Field daje nam dużo do myślenia, jeśli chodzi o naszą samotność we Wszechświecie. Carl Sagan pięknie ujął tę kwestię w swojej książce "Kontakt", gdzie prawdopodobieństwo tego, że jesteśmy sami, opisał jako "okropną stratę miejsca" - czy można powiedzieć coś bardziej trafiającego w sedno spoglądając na powyższe zdjęcie?

Jest jednak szczególny powód, dla którego Deep Field krąży mi ostatnio po głowie; mineło bowiem raptem parę dni, od opublikowania tzw. Extreme Deep Field, kolejnego wielkiego kroku człowieka, który ma nas przybliżyć do poznania początku Wszechświata. Jest to nasze dotychczasz najgłębsze i najbardziej wnikliwe spojrzenie w otchłań kosmosu, 5500 galaktyk widocznych na wycinku nieba mniejszym niż kartka papieru o powierzchni 1mm, oglądana z odległosci 1 metra, 5500 młodych, burzliwych i gorejących galaktyk, z samego początku Wszechświata, każda z nich posiadające odpowiednie składniki do stworzenia życia. Spoglądamy w przeszłość, niezwykle odległą przeszłość, próbująć wyrwać najbardziej skryte tajemnice stworzenia, próbując odpowiedzieć na pytania dręczące ludzkość od tysiąclecii. Czuję się niezwykle wyróżniony, mogąc żyć w takich czasach, gdzie dane mi jest śledzić najśmielsze starania rodzaju ludzkiego, mające na celu poznanie umysłu Boga.

Na koniec bonus:
YouTubowy film, opowiadający o kulisach powstwania Hubble Deep Field.
Hubble Deep Field

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz