Wielu z Was to zdjęcie pewnie kojarzy, gdzieś tam przewinęło Wam się w odmętach Internetu. Zwykle pewnie pojawiało się bez referencji do źródła, niczym miliony mu podobnych "ładnych obrazków", które to zalegają we wszystkich zakątkach sieci. Ja też się dałem zwieść. Przez wieki uważałem to zdjęcia za efekt niezwykle udanej studyjnej sesji zdjęciowej, wspaniałego ustawienia świateł, aranżacji; nie zapominałem także o przygotowaniu modelki, która do pewnego stopnia wydawała mi się tutaj aktorką. Nie dopusczałem do siebie myśli, że pani, pieczołowicie skryta za wieloma warstwami kosmicznego umundurowania, może mieć w rzeczywistości cokolwiek wspólnego z eksploracją Wszechświata, wszak tak niewiele jest kobiet wśród tych, którzy choć na chwilę, choć częściowo wyrwali się objęć ziemskiej grawitacji. Mylić się jest rzeczą ludzką jak się okazuje.
Anna Fisher - bo to ona jest na zdjęciu - brała udział w misji wahadłowca STS-51a, pod koniec roku '84, a to zdjęcie powstało właśnie w tamtym okresie. Ukazało się w druku w roku następnym, w magazynie Life, w artykule dotyczącym także innych kobiet - bohaterek lat 80'. Okoliczności w jakich powstało, czynią je więc chyba jeszcze piękniejszym, dotyczą bowiem prawdziwego wydarzenia. Niesamowite wręcz uwiecznienie naszych odwiecznych dążeń do tego, by przenosić granice, by ciągle zdobywać nowe szczyty i wypatrywać kolejnej okazji do rozwoju. Z tym niesfornym puklem pokręconych wlosów, nieśmiało próbującym wydostać się spod hełmu, (dowód na to, że zdjęcie nie pochodzi z oficjalnych przygotowań - brak specjalnego czepka zakrywającego włosy astronauty) z ogromnymi, przepełnionymi nadzieją oczami, z tajemniczo odchylonymi ustami, niczym u współczesnej Mony Lisy, dziewczyna wydaje się być zupełnie niewinna, niemalże niegotowa by zmierzyć się z tym, na co patrzy; jednocześnie jednak, niczego innego bardziej nie pragnie. Czyż to nie zupełnie tak samo, jak cały nasz rodzaj ludzki? Jeśli jest jedno zdjęcie, które w niemal doskonały sposób może podsumować XX wiek, to powyższe jest moim solidnym kandydatem - człowiek w doskonałej symbioze z techniką, bez lęku wpatrujący się, w to co przed nim.